Z domu na działkę...

Chcę tyle i tylko tyle... Od nauczyciela, od instruktora, od przewodnika...
Ten mały odcinek, ta trasa... Ten "fragment drogi" - proszę: zmień, ulecz mi go i ułatw - tym samym - życie... Zmiana jakiegoś jednego utrwalonego modelu czy zwyczaju, odnowienie, odświeżenie czy przekształcenie dotychczasowego życia. 

To nie lenistwo a pewna postawa. Bliska osobowości strusia lub żółwia. Czy też zabezpieczonego ze wszech miar - ślimaka, który wszędzie, w każdym miejscu na ziemi niesie na plecach swoje schronienie i tam zaszywa się w każdym momencie...


Niech się nie dzieje nic więcej, nic co zmuszało by mnie do wysiłku, wyjścia na zewnątrz i zaangażowania się. By nie działo się nic co by zbytnio absorbowało uwagę, naszą troskę i cały  potencjał. Bo nie mam siły, straciłam zapał... 
Opuściła mnie nadzieja, nie znajduję dawnej energii - nie mam ani ochoty, ani tego co dawniej dodawało mi mocy (powera) a moja wola jest słaba i wciąż tracę siły...


Często tak mówimy, będąc niezdolnymi do zmiany. Nie dopuszczając też innych by nas wsparli i pomogli na drodze zmiany. Nie jesteśmy gotowi na zmianę totalną, na zmianę wszystkiego - ani też na przyjęcie całej wiedzy i nauki. Traktujemy to jako inwazyjne i szkodliwe - zbyt nowe, zbyt mocne...

Co się z nami dzieje i na co pozwalamy? Ano - robimy unik i kilka kroków wstecz w rozwoju... Wprowadzamy do swojego życia kolejne słowa rozpoczynające się od partykuły: "nie"... "Niemożliwe", "nie" da się, "nie" zrobię, "niewykonalne", "nie" moje, "nie" dla mnie... "Nie" mam siły, nigdy tego "nie" robiłem... "nie" jestem gotowy na to...


Patrzymy na siebie - mając, już na wstępie, spuszczoną głowę. I patrzymy - tylko przez pryzmat ograniczeń i skończoności - krótkiego, ludzkiego życia...

Komentarze

Popularne posty