Młodzi aktorzy to nie gwiazdy.... #TVN, #Polsat i produkcje firmowane przez impresariaty
Dzieciakom się marzy popularność: bardziej pieniądze na wakacje niż
sława, słabe role i słabe teksty, ale to dziś się dobrze sprzedaje.
Niezbyt głęboko, bez analizowania - kiedy indziej znów - śmieszna i przesadna na siłę wciskana widzowi quazi-psychologia i głęboka przemiana bohatera...
Przekazują sobie namiary jeden przez drugiego nie bardzo świadomi szkody, jaką czynią sobie - umysłom, wrażliwości i sercu... To nie jest gra, nie jest to profesjonalizm - to dziur zapychacze - polskie telenowele obyczajowe, tematy bardziej z kosmosu niż życia, sieczka i mieszanka wybuchowa.
Charakterologiczne rysy młodych osób wypaczone i wykrzywione pomysłem scenarzysty, kompletny brak odpowiedzialności za pomysł i schemat, za czynione na kolanie założenia co do motywacji, sposobu życia, wrażliwości - a właściwie jej braku.
Najpierw poszukiwali głów do "Rozmów w t(ł)oku", bardzo określonego zawsze, marginalnego targetu - tematy niezwykle kontrowersyjne... Teraz aktywność TVN i powoli też POLSAT TV - zogniskowała się na tzw. "życiu ulicy", "życiu szkoły czy osiedla", opowieści o "marginesie", i - zwykle - dla jakiegoś marginesu...
Gdy przychodzi do mnie kolejne dziecko z prośbą o opinię, podpis, pieczątkę i zgodę - napisanie mu/jej o braku przeciwwskazań do wykonywania takiego zajęcia - statysty, bo nie aktora, ja - nie kiwam - ze zrozumieniem głową. Odnoszę się do tego i mówię, co myślę o takim zajęciu, jakie jest zagrożenie - którego na tym etapie - duszyczka i rodzice, nie dostrzegają...
Dziś to jest jakaś kalkulacja. Liczy się tylko możliwość zarobienia pieniędzy na wakacje i ... zaczepienia się w branży, na dłużej - niestety...
Niezbyt głęboko, bez analizowania - kiedy indziej znów - śmieszna i przesadna na siłę wciskana widzowi quazi-psychologia i głęboka przemiana bohatera...
Przekazują sobie namiary jeden przez drugiego nie bardzo świadomi szkody, jaką czynią sobie - umysłom, wrażliwości i sercu... To nie jest gra, nie jest to profesjonalizm - to dziur zapychacze - polskie telenowele obyczajowe, tematy bardziej z kosmosu niż życia, sieczka i mieszanka wybuchowa.
Charakterologiczne rysy młodych osób wypaczone i wykrzywione pomysłem scenarzysty, kompletny brak odpowiedzialności za pomysł i schemat, za czynione na kolanie założenia co do motywacji, sposobu życia, wrażliwości - a właściwie jej braku.
Najpierw poszukiwali głów do "Rozmów w t(ł)oku", bardzo określonego zawsze, marginalnego targetu - tematy niezwykle kontrowersyjne... Teraz aktywność TVN i powoli też POLSAT TV - zogniskowała się na tzw. "życiu ulicy", "życiu szkoły czy osiedla", opowieści o "marginesie", i - zwykle - dla jakiegoś marginesu...
Gdy przychodzi do mnie kolejne dziecko z prośbą o opinię, podpis, pieczątkę i zgodę - napisanie mu/jej o braku przeciwwskazań do wykonywania takiego zajęcia - statysty, bo nie aktora, ja - nie kiwam - ze zrozumieniem głową. Odnoszę się do tego i mówię, co myślę o takim zajęciu, jakie jest zagrożenie - którego na tym etapie - duszyczka i rodzice, nie dostrzegają...
Dziś to jest jakaś kalkulacja. Liczy się tylko możliwość zarobienia pieniędzy na wakacje i ... zaczepienia się w branży, na dłużej - niestety...
Komentarze
Prześlij komentarz