Wiosenne ale i wewnętrzne porządki
Nie tylko wietrzymy pościel, czyścimy meble czy szafki w kuchni,
wyrzucamy rzeczy stare i niekoniecznie już używane i przesadzamy kwiaty
do nowych doniczek... czasem trzeba troszkę odświeżyć wnętrze,
przemalować, zedrzeć te trzy - cztery warstwy starej farby olejnej czy
akrylowej, by odsłonić na nowo i nadać świeżość o jakiej nasze otoczenie
zapomniało.
Na wiosnę przychodzi też czas żeby pożegnać się ze starym w nas. A to przyzwyczajenia, a to nasze słabości i to, z czym kulejemy, grzeszki obżarstwa czy innych nadmiarów, koncentracja na sobie a nie otoczeniu.
Wiosna dodaje sił by kategorycznie odrzucić lub zakończyć poszczególne etapy w życiu, rozwoju, awansie... Teraz albo nigdy - myślimy.
Rozpocząć dietę, zmienić fryzurę i odnowić garderobę.
Usłyszeć apel rodziny - zrób, zajmij się, spróbuj... wytrwaj wreszcie!!!
To nasze rozwojowe poruszenie oby było tym zdecydowanym i mocnym, nie trwało jak iskra, tylko przez chwilę, abyśmy widząc pierwsze i obiecujące efekty - nie stracili samego celu z oczu.
Choć wytrwałość jest właśnie nam potrzebna, przyda się i oparcie w innych, ten "dobry duch", poczucie, że w zmaganiu nie jesteśmy sami.
Nie tylko by mówić: "to dla ciebie to robię", "to dla ciebie tak ciężko pracuję, tak się staram".
Chodzi o towarzyszenie osoby w poczuciu wolności, spontanicznej radości - w uśmiechu...
Wystarczy przecież, że takim zmianom towarzyszy poczucie utraty, pomniejszania komfortu i dobrostanu... wyrzeczenia się czegoś istotnego co dotychczas zajmowało nam znaczną część rzeczywistości.
Nie musimy dodatkowo odczuwać samotności.
Tak mówi przecież każda z nas: "Zgadzam się, lecz zgoda nie ma ceny, chcę by towarzyszyła jej radość".
"Wesprzyj mnie! Bądź przy mnie!" Efekt murowany.
Na wiosnę przychodzi też czas żeby pożegnać się ze starym w nas. A to przyzwyczajenia, a to nasze słabości i to, z czym kulejemy, grzeszki obżarstwa czy innych nadmiarów, koncentracja na sobie a nie otoczeniu.
Wiosna dodaje sił by kategorycznie odrzucić lub zakończyć poszczególne etapy w życiu, rozwoju, awansie... Teraz albo nigdy - myślimy.
Rozpocząć dietę, zmienić fryzurę i odnowić garderobę.
Usłyszeć apel rodziny - zrób, zajmij się, spróbuj... wytrwaj wreszcie!!!
To nasze rozwojowe poruszenie oby było tym zdecydowanym i mocnym, nie trwało jak iskra, tylko przez chwilę, abyśmy widząc pierwsze i obiecujące efekty - nie stracili samego celu z oczu.
Choć wytrwałość jest właśnie nam potrzebna, przyda się i oparcie w innych, ten "dobry duch", poczucie, że w zmaganiu nie jesteśmy sami.
Nie tylko by mówić: "to dla ciebie to robię", "to dla ciebie tak ciężko pracuję, tak się staram".
Chodzi o towarzyszenie osoby w poczuciu wolności, spontanicznej radości - w uśmiechu...
Wystarczy przecież, że takim zmianom towarzyszy poczucie utraty, pomniejszania komfortu i dobrostanu... wyrzeczenia się czegoś istotnego co dotychczas zajmowało nam znaczną część rzeczywistości.
Nie musimy dodatkowo odczuwać samotności.
Tak mówi przecież każda z nas: "Zgadzam się, lecz zgoda nie ma ceny, chcę by towarzyszyła jej radość".
"Wesprzyj mnie! Bądź przy mnie!" Efekt murowany.
Komentarze
Prześlij komentarz