Popiół

POPIÓŁ


Czasami mam w ustach dziwny papierosa smak
Cień słowa rzuconego na zadeptanie, na wiatr silny
Unosi się wysoko, jak spalenizny ślad
Wirujący nad głową, jak ogon węża przymilny

Przechodzącym obłokom daje niemy znak
Nadchodzę, uciekajcie - nie jest nam po drodze
W oddali słońce ginie, czyste i niebiańskie tak
Jak ozdoba, uczepiona na błękitnej tancerki nodze

W samotności więcej widm i majaków się zjawia
Nie da się policzyć, która to już nieprzespana noc
Owinięty tym kocem umysł się napawa
Ciszą wirującą, oddalając pustki duszny koc

Kiedyś, mam nadzieję, że odbiję się od dna
Ulecę jak ptak, a nie zjawy tylko wrażenie
Będę jak uwolniona na wysokości mgła
Nie utkana z mamideł bieli, a z ciała - stworzenie  

Na własnych nogach, twardo rysując chmurę
Popędzę przed siebie, tylko najwyżej, tylko w górę
Zapomnę o upadkach, słabości końcu
Uniosę się radośnie, ku ciepłu, ku słońcu...

Więc idę...


Warszawa, 01.08.2018 - wieczorem...
 

Komentarze

Popularne posty