Jest bezpiecznie??? Nie jest bezpiecznie
Witam serdecznie,
jestem zaskoczona - nie ukrywam odpowiedzią, myślałam że mój mail - notatka raczej
ugrzęźnie... gdzieś głęboko.
Nieustająco
zgłaszam potrzebę udziału w grupie wsparcia, czy cyklicznych spotkaniach w
formie balintowskiej, jak kiedyś to było i w moim pierwszym miejscu stażu i
pracy - na ul. Pawiej 3 - było w zwyczaju...
I koniecznie u
was, lub w poradni która, no po prostu - "nie jest rejonem dla danej
placówki".
Tu pracują wspaniałe terapeutki i terapeuci - sami
posyłamy do was dzieci z najgrubszymi problemami... I my, specjalistki - wiemy,
na co możemy liczyć...
Praca w dwie lub
trzy osoby, na "pełnej petardzie" - daje czasem znać i
fizjologicznie - bezsenność, bóle czy dolegliwości gastryczne, chroniczne
przeziębienie - osłabienie organizmu, czy inne nieżyty...
Grupa wsparcie -
czasem w formie Balinta, czasem w formie zajęcia się osobą i problemem z jakim
się mierzy, mogłaby dać coś naprawdę ożywczego, pogłębić motywację, zwiększyć zapał i odświeżyć
spojrzenie...
Popatrzeć i móc
oglądać problem z innej perspektywy, nie w kontekście "wszystko albo
nic" ze strony innych dorosłych - zwłaszcza roszczeniowych czy
zaniepokojonych, czy nerwowych - bardzo pobudzonych rodziców - dałaby - myślę
ten duch, oddech, jeden z najbardziej potrzebnych, po to - by chętniej wstać z
łóżka - ubrać się bez ociągania i iść do pracy.
Przecież to czysta
analogia do tego w jakiej formie z jakim poczuciem chęci i zaangażowania, i
wymuszonym czy nie - uśmiechem - do szkoły zmierza pierwszak, uczeń czwartej
klasy czy też - zestresowany poziomem wymagań, czy "wojną o miejsca w
szkole średniej" - ósmoklasista...
Każdy kto w problemie nie może czuć się bezpiecznie. Na pytanie co i jak to czuje - nie odpowie z radością, nie zaprzeczy, ale potwierdzi, że "nie jest tu okej".
Z mózgiem i
sercem, przeładowany programem, ilością czasu spędzanego z nami, ze mną i
innymi dorosłymi - w szkole, i z całą masą problemów w grupie
rówieśniczej czy na przysłowiowym podwórku.
Ja w wieku 48 lat
już nie szkoleń, mam wrażenie - potrzebuję, a normalnego - cyklicznego kontaktu
i rozmowy, tym razem - o mnie, moich zagwozdkach, bo nie tylko słuchania dzieci
i rodziców. Nie chcę być członkiem SWAT czy "commando foki", szturmowcem ze STAR WARS - "gwiazdy śmierci": uderzeniowcem, narzędziem pierwszego rzutu ani saperem...
Nie tylko rozbrajanie min mi w głowie…
Dobry psycholog,
musi zadbać o równowagę w sobie, inne działania - poza zawodowymi, i inną
lekturę, swój rozwój duchowy, emocjonalną równowagę - balans - sumiennie i
skrzętnie budowany... Homeostazę.
Inaczej - na
styku ludzkich problemów - będzie oskarżanie się, spór, wojna, obrażanie
drugiego człowieka, lub poczucie krzywdy i winy, to - co rodzi kompleksy...
zajadłość, chęć odwetu i zemsty... Człowiek, to tylko człowiek. A instynkt podpowiada przeróżne, szybkie i
mechanicznie wchodzące w działanie – popędy, mechanizmy, te niedojrzałe,
powielane najczęściej atak i liczne uniki, ucieczki… ale też – wszystko co w
środek nam wchodzi – nawykowe działania, niezbyt głębokie analizy, ślizganie
się „po wierzchu problemu”.
Głębokości –
potrzebujemy. Z głębokości wołam i do niej namawiam, wnikliwości – pragnę i
chcę… jak kiedyś w przecudownym tomiku poezji „różnej” to odnajdywałam…
I kilka kserowanych wierszy, do dziś, na mojej tablicy korkowej odkopać się da,
odsłonić je mogę… w chwili grozy...
i lubię od tak – przeczytać je…
Komentarze
Prześlij komentarz