Syndromy wolności - czyli o chodzeniu po drzewach

 Nigdy bym nie pomyślała, że ten gest ta aktywność, działanie tak specyficzne dla wieku, tak wspólne nam wszystkim może być odbierane jako syndrom wolności... Swobody... jaka jest ograniczana lub nawet odbierana - dziewczynkom, kobietom: "nie możesz, nie wypada". Jesteś dziewczynką, noś sukienkę i zawsze uczesane włosy...

Sama tego nie doświadczyłam - nie w tym stopniu i nie tego rodzaju. Więc może nie zorientowałam się... A raz nawet w życiu, uratowała mnie małpa, makak... przed zakusami ułożenia mi włosów przez czułą matczyną dłoń.

Owszem nawet dziś są w różnych kulturach i były kiedyś (takie próby ograniczania, dziś i w ubiegłych wiekach), np. poprzez wybiórczy dostęp do edukacji czy wejście na studia, niezrozumienie przez innych wyboru i pragnienia bycia i życia bez rodziny, bez męża - majątku i zabezpieczenia, czasem i bez dzieci. To wszystko... -


w innych czasach, było takim sygnałem "inności" czy próby wyłamania się... Ale to chyba tylko dowód na żywione wewnątrz "pragnienie niezależności". Na veto wobec zwyczajów i praw. Dowód bycia niezależnym od nikogo i niczego, z maksymalnym polem do realizacji własnych aspiracji czy też branie się za bary z życiem, na pełnej petardzie ryzyka - a to np. że ktoś będzie czuł pustkę, stratę, nieobecność - czyjś "brak". 

Samotność.

Wolność...

Cóż na teraz, co dziś, co to współcześnie - znaczy.

Dziś mamy przesyt i przegięcie w drugą stronę, mało kogo zajmuje drugi człowiek i jego los. Jego trudnośc i zagubienie. Byle demonstrować i realizować swoją folność, swobodę i fanaberie... Jest o nią dziś zbyt łatwo. Każdy inną rzecz, inne słowa i wypowiedzi, inną sferę życia czy działanie - swobodne i aroganckie, ktoś będzie widział i rozumiał, pojmował jako "tę" wolność. 

Czym innym jest ona dla kobiety, jak widać a czym innym - męska wolność, prawo do swobodnej eksploracji czy zdobywania, czy swoboda poruszania się i podróży.

A więc - i dziś, wolność ma płeć.

Jest i nie jest - dla każdego z nas czymś innym. A kultrurowo czy terytorialnie - jest i może być odmienna, totalnie różna. Skandal wolności, swoboda, protest, bo ja, bo moja płeć... Jest aktualna moda na to, co można i co "wolno" czyli na co jest dziś przyzwolenie... Zmienna i czasowo ewoluująca.

Wolność - pomyliła nam się ze swobodą: obyczajów, słowa, wypowiedzi, reakcji jaka "uchodzi dziś" lub jest uzasadniona. Dopuszczalna - przez środowisko lub ma jakieś wsparcie społeczne, polityczne czy obyczajowe.

Każdy się jej domaga, ale niewielu - walczy o nią - jak Białoruś czy Ukraina... z tyranem czy autokratą. Dziś kobiety walczą o wolność zabijania dzieci, o wolność swojej pochwy czy niepodległość jajników, wyrażanie swobodne swych napięć czy menopauzy, zewnętrzną ilustrację swej frustracji, swojego doświadczania gwałtu, molestowania i przemocy, jeszcze z dzieciństwa... Chłopcy i mężczyźni - także.

Nagle okazuje się - że 90% kobiet było molestowanych, gwałconych, bitych w domu - i prześladowanych, a w konsekwencji, przez całe życie i młodość, żyło z tą szramą i tak weszło w dorosłość. Każda zaznacza na profilu "me too" i sprawca - i ofiara, czuje się teraz i ma prawo do osądu. Może zostać, jak kiedyś był sprawcą, lub domniemanym sprawcą - wspólnikiem, do swego końca - równocześnie ofiarą tego publicznego wyznania. Tylko że nikt go już tak nie postrzega...

Przypomina mi się jedna z ostatnich książek Remigiusza Mroza - "Głosy z zaświatów", wstrząsnęła mną na wakacjach, gdy ją czytałam w ciepłym, chorwackim słońcu, tak oddalona... Oddalona od koronawirusa, od całej tej zmazy świata... Ale też daleka od wiosennej burzy obyczajowej, tego steku wyzwisk, kalumni, oskarżeń, filmów i dokumentów - medialnych donosów, prawdy ekranu i Internetu, od oszczerstw i zaocznych kar oraz ukrzyżowań, najpierw rzucanych a potem - sprawdzanych...

Chciałam i chcę być daleko od tego ludzkiego gnoju, potworności produkowanej: jeden drugiemu - na potęgę i do kwadratu... 

Żadnego dobrego słowa, rozwiązania, żadnego przepraszam ani - wybaczam ci: co daje to ofierze a co sprawcy???

Jaka korzyść z życia w nienawiści i pogardzie, w zawiści do końca??? Po co???


Wolność... Czym jest i dla kogo jest...

I tak z wolności i z wchodzenia na drzewa, z odruchów swobody, z obrazu piegowatej twarzy dziecka wpatrzonej w słońce, czas i codzienność wrzuca nas w rzeczywistość zła...  W jego bezmiar.W moment pogardy, dół skamieniałych serc, glinę gęstej i gorzkiej rozpaczy. Po obu stronach... Tam gdzie ofiary i ich rzecznicy, i gdzie sprawcy...

A ja o innej wolności marzyłam. O innej śniłam. 

O inną - walczyli i walczą ludzie na całym świecie, przez wszystkie wieki...      

Komentarze

Popularne posty