Sprawdzam!!!

Nasza gotowość, nasze standardy...

Nie tylko jeśli chodzi o służbę zdrowia, bezpieczeństwo, przepisy przeciwpożarowe, instrukcję obsługi. Testujemy, sprawdzamy przyjaciół i bliskich od momentu poznania. Cechuje nas ograniczone zaufanie, pewna dowolność ale jednak z wyraźnie określonymi granicami. Nie jest w modzie zbytnio ufać, nie mieć złudzeń i nadziei - bardziej pasuje do "tu i teraz".

Oddalamy się w ten sposób i okopujemy w wytworzonej i precyzyjnie skrojonej na nas bańce. Może przygotowujemy się na ewentualne doznanie cierpienia, porażki czy na odrzucenie. Może brak nam elementarnej ufności jaką powinniśmy wykształcić we wczesnym dzieciństwie. A może sami podejmujemy taką decyzję: że nie... nie on, nie dziś i nie teraz. Że nie jestem na to gotowa, że to zbyt odważne czy bolesne.

Nasze wcześniejsze doświadczenie ma spore znaczenie, jeśli wciąż spotyka nas coś trudnego i smutnego - zdrada, porzucenie, ktoś nas wykorzystał lub ukradł owoc naszej pracy i wysiłku, jeśli straciliśmy finansowo lub emocjonalnie w przeszłości, trudno zmienić i odnowić coś w sobie, trudno na świeżo spojrzeć na kolejne zdarzenie. Trudno zostać od jutra optymistą i kipieć nadzieją oraz pogodą ducha... Wierzyć i ufać, bezgranicznie. Czekać z nadzieją w oczach i sercu.

Zwykle otaczamy się zasłoną i walczymy w swej optyce o przetrwanie, egzystując - nie żyjąc i oddychając pełną piersią, na to nie ma w nas miejsca i zgody. Nasze dni są czasem przepełnione nadzieją, ale w nocy - wraca niepokój, obawa, strach...



Nie ma to - jak powolutku zatruwać duszę. Nie tak nagle, spektakularnie, ale - jak piasek znad Sahary - usypywać wydmę, diunę - z początku niewinnej, niefrasobliwej, a finalnie - tak obezwładniającej ludzkiej samotności. 

I wtedy już tylko ja i pustynia. Żadnego widoku na oazę, żadnej nadziei...





  

Komentarze

Popularne posty