Złamane drzewo
Każdy w sobie nosi ziarno słabości i ułomności, jakiegoś zranienia, cierpienia i upadku... Tego jak przeszedł traumę i stratę, jak się z niej dźwignął - czy znów stoi i czy jest na swoich nogach, czy się potyka, to wszystko odczuwa przecież codziennie.
Część z aktywności dodaje mu skrzydeł i sił, w nich uzyskuje potwierdzenie tego, że można wygrać ze słabością czy samotnością, z chorobą czy odrzuceniem.
Mówimy w trudnym czasie, że na zewnątrz stoimy jak drzewa - wyprostowani, twardzi i zwarci. Ale w środku, w sobie - to klęczymy. Trochę tak wygląda nasze życie.
Dzięki innym, udaje nam się podnieść i stać na własnych nogach. Często tylko dzięki nim. Bez podanej ręki i słów zachęty, nie odzyskalibyśmy sił, zdrowia i motywacji aby wstać i ruszyć każdego dnia "w życie"...
My - jako drzewa. Cóż za słaby, poorany, zepsuty materiał. Osłabiony przez burze i przez wiatr. Smagani... uwikłani w nerwy i strach. W jakieś wątpliwości, potwierdzone doświadczeniem uniki, słabości i cierpienie... Nigdy nie dość nam podpórek, lin, odciągów... wydaje nam się że bez nich - ani rusz...
Drugi człowiek, nadzieja... spotkania i rozmowy. Dobrego słowa i serdecznego gestu.
Nowa szansa, nowe otwarcie... Odnowienie... Pójście w życie, nie w zatracenie. Bez oglądania się na wcześniejsze, często negatywne doświadczenia. Powrót do optymizmu.
Las w okolicy Korzkwi - jesienią
Komentarze
Prześlij komentarz