Głupi się rodzimy, jeszcze głupsi - umieramy...

Lekka i mała parafraza niewątpliwej prawdy życiowej. Wydawałoby się, że wyposażeni jesteśmy jak nikt - rodząc się, na wypadek wojny i pokoju, miłości i zdrady, rozkoszy i bólu, smutku i cierpienia, strachu, udręki ale i wszelkich przyjemoności życia - nadal dość skromnie...
Początki są trudne: boli, jest cholernie zimno i jasno, wyrwali człowieka z ciepłego, bezpiecznego i kojącego szumem wód i biciem serca - łona matki. I dalej - ważą, mierzą, coś odsysają? Pomyślisz, że potem z górki??? Nic bardziej błędnego - szczepienia, sarkazm i uszczypliwość rodzeństwa a potem koleżeństwa, kolejne treningi - a to czystości, a to - manier, sovuar'u..., posługiwania się nożem i widelcem.... a to - technik jakiegoś "uczenia się". Psu na buty wszystko!!!
I jeszcze dzikie społeczeństwo - chciałoby cię "ucywilizować" za wszelką cenę. A "się", uczynić wyrocznią dla każdego przypadkowego, bezsensownego, szkodliwego i lekkomyślnego działania
I jak tu przeżyć. Powiesz.... Jak???
I wtedy gdy masz parę godzin? Gdy jesteś - lekko zagnieżdżony i niedonoszony jeszcze? Gdy walczysz o jakiegoś "siebie" z szefem lub zołzą mężem/żoną oraz zawsze wtedy - gdy masz (nieważne ile) 5, 10 czy 45 lat??? 

Nasunęła mi się ona, ta myśl... gdy podsumowuję, któryś już z etapów czy epizodów w życiu. Moim życiu, jeszcze nie zakończonym.... i innych ludzi - przyjaciół, znajomych, osób ważnych dla mnie i tych mniej znaczących, ale spokojnie już rozliczajacych się, już "po...." stojących w kolejce przed Dawcą Tego Wszystkiego - Sprawcą Tak Wielu i Tak Wielkich Rzeczy.
Myślę sobie o tych, co w mojej - ludzkiej opinii zasłużyli sobie na Nagrody/ę i nie, albo też - zrobili coś dobrego, wielkiego... lub - prawdziwie i po prostu Byli, Żyli.

I wraca do mnie cudowne hasło. Hasło, którego używają teraz, w tym trudnym czasie totalnej unifikacji, prostactwa, płytkości i pozorności życia, młodzi. Ery "Pustki i kiczu" - tak reklamowanej i wylewajacej się z każdej z TV i połowy stacji radiowych, obecnej na tabloidach, w brukowcach i szmatławcach, na reklamowych banerach.
Nawet moje prywatne dzieci, ale i gimnazjaliści - wśród których pracuję i żyję prawie, zważywszy na ilość czasu jaki spędzam w szkole. Ciekawe, czy używając "go" - wiedzą, że czerpią pełnymi garściami, i coraz częśćiej - z Biblii. Ciiiiiii, a może im nie uświadamiać tego????
Może lepsze to intuicyjne i nieświadome. Ta mądrość. Może pozwoli nam jednak umrzeć ciut mądrzejszymi.
"Marność. Wszystko marność" - marność nad marnościami.   

Komentarze

Popularne posty