Kto nie był naprawdę dzieckiem... nigdy nie będzie dobrym dorosłym

Kto nie był naprawdę dzieckiem, nigdy nie będzie dobrym dorosłym

Taka lekka parafraza słów, nie zgadniecie kogo… psychologa? teologa? filozofa? nauczyciela?
Nie, Charliego Chaplina…
Ja, jako ten poroniony maniak filmowy… kto jak kto, godziny spędzajacy w młodości w kinie studyjnym, zwłaszcza w klasie maturalnej (hmmmm), na sucho analizujący i potem, samotnie werbalizujący obserwacje z filmowych scenariuszy i realizacji, często też książek Pod przykrywką słynnego „co autor miał na myśli” oraz domorosły interpretator wierszy, liryki, poezji – mojej ukochanej i wymarzonej, polskiej poezji międzywojnia, młodopolskiej, czasów wojen (obu), czasów komuny, postkomuny i przemian… na sucho trochę mniemam… ale lepsze to, niż nic. Przemyśliwując „co też podmiot liryczny pragnął wyrazić…”, dochodzę często do małego wniosku – że ból istnienia, karma, los, maligna, czy nieznośna lekkość bytu, kręgi piekieł, wielki kac, ciężar jestestwa, mroczna odchłań – to wszystko jest w nas. To nie odkrycie….

Odkryciem jest że ten mus wzięcia się z całym naszym życiem za bary… przemyślenia, przetrawienia i mus walki. Dokonania zmiany w sobie - jest głęboko w nas zakorzeniony, bo tylko wtedy "siebie" kreujemy. To chyba nie jest cywilizacyjna sprawa. Raczej sprawa wglądu, poszukiwań wewnętrznych i przemyśleń, sporej dozy refleksji i wielkiej .... samoświadomości ....

A co do tego ma Mr. Chaplin???  Ano zbliżył mnie do niejednego wniosku na temat tej złożoności natury ludzkiej i jej przełożenia na co dzień – Chaplin po pierwsze primo (jak mówią uczniowie, hihihi) pozwala zrozumieć grę słów „prawdziwie być dzieckiem” a potem „…być tym dobrym, właściwym i oddanym dorosłym”; po 2) dorośli (pozornie) mają tę przewagę, że dziećmi już byli. I wreszcie po trzecie tertio) taka życiowa rada: nie mów dziecku – ani swojemu, ani innym, spotkanym na swej drodze – „za moich czasów…”, „kiedy byłem, kiedy byłem młodym, małym….”, „nie no, nie do pomyślenia”…

Wszystko jest „do pomyślenia” i „do uwierzenia”, przyjacielu… 
Prawie wszystko.
 
A, i jeszcze coś malutkiego .... Tak, na początek.

Jedna część cytowanej myśli, i nie bójmy się tego słowa - prawdy Chaplina, bez drugiej - nie istnieje. Nie funkcjonuje i nie działa.

I "jedno" bez "drugiego", też nie. Dorosły bez swojego Dziecka i Dziecko, bez swojego Dorosłego.

Komentarze

Popularne posty