Maski opadają z czasem

Rodzicowi zależy na szczęściu i na dobru dziecka. Początkowo się broni i zasłania, z czasem atakuje. Bo może wina jest, tkwi po mojej stronie. Może ja widzę to w dziecku, czego nie ma...

Z czasem przychodzi moment na słowo: "dziękuję za wyrozumiałość", "dziękuję za cierpliwość" i wtedy wiem, ze choć wewnętrzna walka w rodzicu nadal trwa, to miłość i rozsądek biorą górę! To serce się otwiera a nie zaślepia już rozumu - tak krytycznego, tak wyrafinowanego wcześniej...   

Jako ludzie lubimy się kąsać, ranić... do żywego uderzać w siebie. Cierpliwy rodzic stoi i czeka aż córka pozwoli mu się zbliżyć. Zatroskany, wiele razy przychodzi i pyta... zwiesza głowę i czuję, że w bezradności już się nie może zmieścić w swoją skórę... jest opuchnięty od emocji, opuszczony przez nadzieję.
Pomagając zrozumieć rodzicowi, pomagam też dziecku... to on spędza z nim najwięcej czasu. On widzi tę zmianę - z uroczego zwierzaka - pluszaka w potwora, często! On się boi, obawia się przyszłości...

Dopóki mamy wysoko uniesioną gardę, nie zaczniemy pracy. Nie spowodujemy zmiany. Musimy ją wpuścić w wąską przestrzeń wątpliwości, osłabiającą nasze obrony. Nasze doświadczenia, nasze stare zadawnione przeżycia i trudności z jakimi jeszcze nie uporaliśmy się...

Oddać się w ręce obcej osoby - to zaskakujące i bolesne. Rodzi się też wątpliwa przyjemność przyznawania się do błędów, zaniedbań, do jakiegoś "swojego". Upór musi ustąpić sercu i rozsądkowi, tak już jest i tak coraz częściej bywa...   

Komentarze

Popularne posty