OKRUCH LODU



Złej myśli cierń, 
odłamuje mnie kawałek po kawałku
Rzuca cień 
na zatopioną w sercu zimną drzazgę

Jak kolec z kruchej gałęzi, jakiś feler  
Głęboko skaleczone, w nim - tkwi oścień
Co rozłamuje brutalnie i zabiera tlen
Tak moich chmur przybliża się kres
Milionem ciepłych i mokrych łez
Próbuję to ogarnąć

Oderwanie od rzeczywistości
Zatopienie się w inności
Bez pochlebstw, bez zobowiązań
Wymaga stałej, wielkiej czujności
Na coś, na wszystkość
Na wskroś

Traw szum, bujność
Wiotkość wspomnień
Iluzja

Nie padać, i nie popaść w bezmiar
W bezsens i bezczas
Bez szans...

W szarość, w myśli prostość
Skręcających w prawość i w lewość
Nie dość

Odłamek mnie ukłuł, ciut
Utkwił we mnie okruch
Moich odejść chęć - znów... 


26.01.2014

Komentarze

Popularne posty