Czarny ląd, dziwny ląd - czy okrutna sprawa

Premiera książki, skłoniła mnie do kilku refleksji - o zbrodniach i zbrodniarzach pisze się wiele, zbyt często i najlepiej, dość lakonicznie lub pseudonaukowo... Jednak pewien wątek tej niewątpliwej political and life-fiction, bardzo mnie - jako psychologa ciekawego świata i życia - pociąga i ekscytuje. Samo zagadnienie przeciwstawienia dobra i zła, życia i śmierci - okrucieństwo, chłód emocjonalny vs. empatia, czułość, wrażliwość... Dobro, poczucie sprawiedliwości oraz miłość do drugiego stworzenia, człowieka -tego zbrodniarzom, złym, okrutnym anty-bohaterom, przedstawionym w południowoafrykańskiej prozie - w "Diagnozie zbrodni" brakuje ewidentnie i dotkliwie...
Czekałam na tę książkę, Cohen mnie rozwalił trochę, obrzydził, jak tylko rzeźnia potrafi... Zniesmaczył, pobudził do myślenia - ale nie znieczulił... Spowodował, że wierzę mocniej, bardziej i nadal... że pokręconą ideologię oraz filozofię tego lądu trzeba i może wreszcie, kiedyś, uda się nam wspólnie, konsekwentnie zmienić.
Historia o lustrzanych neuronach, o biologii mózgu, o dziedzictwie pokoleń, o człowieku i człowieczeństwie, o specyfice naqszego funkcjonowania i o skomplikowanym systemie połączeń nerwowych i niebanalnych funkcjach połączeń synaptycznych, wciąż nowych i wciąż modyfikowanych... O mózgu jako największej zagadce i naszej nieodgadnionej, dziwnej lub nieskończonej, potencjalnej "różnicy indywidualnej". O tych tajemnicach, jakie nas konstytuują oraz połączeniach nerwowych i wymianach impulsów, wyładowaniach elektrycznych i funkcjonowaniu neurotransmiterów, chemii - w wyniku jakiej to powstają ścieżki, zapisy i połączenia, jak też skomplikowana komunikacja. Połączenia , jakie tworzyć się mogą każdego dnia życia: które konstytuują nas, budują równowagę, odpowiadają za postawy i emocje - dobro i miłość, złość i nienawiść, paniczny lęk, samotność... To one trwają i zasadzają się w nas pod postacią wzruszenia, drżenia, odreagowania, bliskości czy empatii. Czasem tworzą dystans i chłód, kiedy indziej - rodzą bliskość oraz uczą nas troski, opieki nad słabszym, ciepła i dają moc. A wszystko po to, by doświadczyć tego, czego brakuje nam na co dzień, za czym tak tęsknimy, czego pragniemy, o co walczymy, staramy się...
Ale są tacy, którzy nie potrzebują innych dookoła, nie zależą "od", nikt im nie jest potrzebny, są dla siebie najwyższą wartością i celem samym w sobie. Realizacja własnych planów jest najważniejsza, nie liczy się z niczym.  Nie liczy się też z nikim...
Ważne jest włącznie to, co uzyska się dzięki sile, przewadze, wytrwałości ale i - okrucieństwu i bezwzględności. To, że życie innych nie ma dla sadystycznego świra żadnego znaczenia. Dygnitarz, tyran, władca bezwzględny czy samozwańczy wódz. Bez współczucia, empatii i szacunku - bez względu na innych. Ach, przepraszam - na życie innych.
To trochę nieeleganckie, prawda??? Ale jakie to ma znaczenie, skoro w tej perspektywie  empatia i czułość, współodczuwanie to słabość, błąd, pułapka??? To szybka droga do upadku. paradoksalnie bycie człowiekiem, uczłowieczenie rządzenia - rządów, nie ma dobrej passy w Afryce, tam liczy się ilość przelanej krwi i manifestacja okrucieństwa, postrach i przerażenie, rzeź... Pytanie, czy analiza tej przypadłości dziś, czemuś służy?
Książka pokazuje prawdę o współczesnym "czarnym lądzie", pozostawionym przez białych w rękach czarnych, ukazuje klęskę wolnościowych i demokratycznych przemian bez szans już dziś na powodzenie - pytanie: czy prawo do życia, szczęścia czy też nauki i pracy jest tu niezbywalnie??? Nie, nie jest nawet zabezpieczone czy szanowane...  Nie funkcjonuje, bo nie ma tu ducha... Świat wartości nie istnieje. Jest za to ekonomia i pragmatyzm, zysk i krzywda, głód oraz choroby, plagi i śmierć....
Tu w Afryce króluje aktualnie przemoc, pewnego rodzaju spektakularny sukces i przewaga - nad każdym, nad wszystkim.
Czasem ważne jest więc dla Afrykańczyka bogactwo a kiedy indziej, karabin... 

Komentarze

Popularne posty