Wygrać życie

Terapeutyczny rys obecności, bycia w grupie, udziału w przedsięwzięciu - wreszcie nauki. Wspominam czasem naszą uczennicę, chorą terminalnie, z licznymi okresami remisji - w stanie lepszym odwiedzającą nawet nas i kolegów. Wiele lat temu... Ponad 10 lat mija w tym roku od jej śmierci, była szczęśliwą choć obciążoną chorobą nowotworową nastolatką, nie miała planów, niosła w sobie pogodę ducha i nadzieję...

Trudno nazwać uczenie jej, wizyty domowe nauczycieli prawdziwie szkołą, nauką - zwłaszcza w ostatnim okresie lepszego jej samopoczucia. Miały one walor terapeutyczny, zapewniały nierozerwalny jej kontakt z rzeczywistością. Zachęcały do mobilizacji, do walki... Tak jak obecność w jej życiu chłopaka - sympatii ze szkoły, odwiedziny koleżanek i kolegów, kosz owoców i słodkości...  

Wreszcie, pamiętam jej udział w przedstawieniu jasełkowym, ostatnim w jej życiu, nikt z nas nie przypuszczał, nie brał pod uwagę śmierci nastolatki, mimo wszystko - takiego właśnie scenariusza, zwłaszcza obserwując walkę, męstwo i odwagę, hart jej wielkiego ducha... Klaudia odeszła, cichutko, tak jak żyła. Zasnęła, ale w mej pamięci będzie zawsze...

Znów zbliża się powoli ten czas - gdy jestem na cmentarzu, gdzie także spoczywa znaczna część mojej rodziny, przystaję przy jej pięknym, jasnym od świateł grobie... Myślę o niej, wspominam i znów pamiętam ten czas, z modlitwą - zawsze palę jej światełko, żeby nie błądziła, żeby znalazła szybciutko i ona swoją prostą i czystą drogę... Do światła większego niż ona, do swojego nieba...

Komentarze

Popularne posty