Strzępy peleryny
Nowa perspektywa codzienne życie mi zakrywa
Jak gumką je czyści, dodaje barwy świeższej, już innej...
Lekkiej, fiołkowej, niewinnej...
Zarzuca mi na plecy strzępy peleryny takiej,
Bym mogła na chwilę - Poczuć się ptakiem, nie zaś robakiem,
lub pięknym motylem, tylko przez dzień i noc, przez chwilę
Popatrzeć na to wszystko jakby z nieba...
Cicho, dzięki temu szybuję - tak czuję, gdy oczy zamknę -
jestem ale i znikam.
Oddalona, ciepłem i życiem przepełniona, rozciągam swoje ramiona
Nisko nic mnie nie trzyma, wysoko - nic nie woła
Niech to trwa, niech trwa mój podniebny taniec, lot, oddalenie
Niech mnie światło dotyka, niech nie pochłoną mnie cienie...
(gdzieś w drodze pod Racławicami, 23 grudnia 2020 r.)
Komentarze
Prześlij komentarz